Pomijam aspekty techniczne przechowalni itd., skupiając się wyłącznie na fabule.
Obiekt to swoisty wymiar łuzowy, składający się z kilku-kilkunastu kilometrów kwadratowych głównie zalesionych terenów, przeciętych kilkoma rzekami oraz zjawiskami takimi jak mokradła, góry czy sieć jaskiń. Z przyczyn, które na tę chwilę przemilczę, wymiar ów dostępny jest z jednej z przechowalni Autorytetu.
— Ale?
Ale prawie każdy element RPC-PL-026 (z wyjątkiem wody, powietrza, słońca itp.) stworzony jest ze skarpet, bądź to pojedynczych, bądź to pozwijanych. Co więcej, świat ten zamieszkany przez dziwnego "boga", "nieprzyjaciela", istoty, zwierzęta i… "monstrum". Tak, niemal każdy (niemal, bo Autorytet fizycznie nie widział) z tych organizmów zbudowany jest ze skarpet.
Istoty dzielą się na zasadniczo trzy grupy:
- mieszkańcy: o pi razy okno przeciętnej inteligencji, tworzący wioski, miasta, wykonujący zawody i profesje, służący zawsze monarchom…
- monarchowie: gdyż obszar podzielony jest na cztery administracje (jedna obejmuje część stepową, druga dżunglę, trzecia mokradła, a czwarta góry), bardzo inteligentne istoty, które wspólnie służą swojemu bogowi, ale o nim za moment, gdy tylko rozprawimy się z typologią organizmów.
- byli mieszkańcy: gdy mieszkaniec umiera i nie zostanie rozdziabany na pojedyncze skarpety, po pewnym czasie przeradza się w swoistego zombiaka; administracje od pewnego czasu nakazują ćwiartować zmarłych, ale mieszkańcy nie zawsze są do tego skorzy… czemu osobiście się nie dziwię. W obecnych czasach zombiaki grasują na terenach opustoszałych, trzymając się z dala od populacji; nikogo nie atakują ani nie szukają mózgów do zjedzenia; po prostu sobie chodzą i jest to na swój sposób po prostu przygnębiające.
Zwierzęta to wielkie pająki, ptaki i w chuj długie węże. Każde z tych zwierząt jest hiperniebezpieczne zarówno dla skarpet, jak i dla ludzkich eksploratorów; taki ptak potrafi porwać eksploratora i w locie go wpieprzyć, podczas gdy ten krzyczy. Makabra…
Monstrum to dziwne zjawisko, które mieszkańcy czasami odnotowują w lasach. Nazywają je szeptaczem, ponieważ wiąże się z nim dziwna, cienista istota z czerwonymi ślepiami, która szepcze, wpatrując się zawsze z bezpiecznego dystansu w osoby, które przebywają w pobliżu. Monstrum jest nieszkodliwe, no chyba że nie jesteś fanem bycia obserwowanym i "szeptanym" przez jakieś dziwne zjawiska…
No i mamy boga, o którym wiadomo nie dużo. Do jego królestwa prowadzą bielutkie drzwi na jednym z pagórków, ale… odmawia on ich otwarcia. Przejawia on wybitną inteligencję, momentami przerastającą kolektywne zdolności kognitywne wszystkich naukowców prowadzących badania nad obiektem. Porozumiewa się z eksploratorami, wyłącznie szepcząc przez drzwi, i uprasza ich o odnalezienie "Złotej Skarpetki", która umożliwi mu powrót do świata i wyeliminowanie zombiaków oraz okrutnych zwierząt. Jednocześnie nawołuje on o bezwarunkowe ignorowanie… Nieprzyjaciela, gdyż ma to być absolutnie nieodparty manipulator, która chce przejąć władzę nad krainą i zniszczyć wszystko, co jest nie zostało przez niego zatrute.
Nieprzyjaciel… Zanim opowiem o tym, któż to taki, muszę wyjawić, iż część raportu, m.in. związana z ww. bogiem, stanowią protokoły z wypraw eksploracyjnych pewnych ważnych dla raportu bohaterów. Powiedzmy, że zgodnie z poleceniem Autorytetu postanawiają odnaleźć złotą skarpetkę (nie po to, by dać ją "bogu", ale po to, żeby ją zbadać), aczkolwiek w trakcie wyprawy jeden z dwóch eksploratorów (i przyjaciel drugiego) tragicznie ginie w zetknięciu ze zwierzęciem. Drugi wtenczas porzuca wytyczne Autorytetu i postanawia zrobić to, czego "bóg" nie chciał, a mianowicie skontaktować się z Nieprzyjacielem. Nie jest to trudne. "Bóg" powiedział eksploratorom wcześniej, którą część obszaru mają omijać wielkim łukiem. No więc nasz bohater właśnie tam idzie. W pewnem momencie jednak ląd się kończy, a jedyną drogą doprowadzenia sprawy do końca jest zmierzanie wijącą się między górami rzeką, której toń jest smoliście czarna. Eksplorator dociera do Serca Rzeki, gdzie w stojącej toni pojawiają się białe ślepia.
Rzeka przemawia do eksploratora kobiecym głosem, twierdząc, że "bóg" jest kłamcą, a Złota Skarpetka jest jej własnością i twierdzi, że w rękach "boga" jej moc nie będzie mogła zostać wykorzystana; tylko ona może to zrobić, żeby ozdrowić świat. Na zachętę twierdzi ona, że quid pro quo: jeśli eksplorator przyniesie jej Złotą Skarpetkę, to wskrzesi ona jego przyjaciela. To dosyć mocno miesza w głowie naszemu bohaterowi. Zaczyna on ważyć za i przeciw, ale najważniejsze jest inne pytanie: kim/czym do cholera jest ta rzeka?
Tutaj, moi drodzy, następuje ujawnienie prawdziwego znaczenia RPC-PL-026. Cofnijmy się o kilka tysięcy lat. Światem rządzą tytanowie i tytanidy. Młodzi bogowie (Zeus, Posejdon itd.) toczą z nimi wojnę o władzę (tytanomachia) i zwyciężają. Większość tytanów z wyjątkiem paru ze względów szacunku itd. uwolnionych od tej kary, zostaje strąconych do Tartaru, czyli piekła Hadesu. Jednym ze strąconych tytanów jest Menajtios, który tak bardzo pchał się do władzy, że jego karą jest władać najmniej użytecznym ludem i upadającą pod własnym ciężarem krainą skarpet. Menajtios przez lata znosił tę karą, aż w końcu skontaktował się z jednym z tytanów żyjących na wolności i niezwykle szanowanych przez "bogów olimpijskich" (zaznaczam, że nie wypowiadam się w konkretach na temat bogów, żeby nie zrobić precedensu do mitologii greckiej w kanonie, chyba że naprawdę ludziom się idea spodoba), a mianowicie z tytanidą Styks, czyli jedną z rzek Hadesu, którą kursował Charon. Nie wchodzę w szczegóły, ale skończyło się to tym, że Styks została przez Menajtiosa oszukana i uwięziona w jego komnacie Tartaru, podczas gdy on usiłował uciec poprzez otworzenie tunelu transwymiarowego do innego miejsca, aczkolwiek… coś nie wypaliło i Menajtios uległ uwięzieniu w dziwnym, dziwnym, dziwnym… miejscu…
Złota Skarpetka jest najważniejszym artefaktem tamtej komnaty Tartaru. W rękach Menajtiosa zostanie wykorzystana pewnie do ucieczki, a w rękach Styks — do ucieczki tytanidy i być może naprawienia świata tamtej komnaty. Jednakże warto rozważyć dwie rzeczy na sam koniec. Po pierwsze, czy świat ten jest zepsuty od podszew, czy z powodu złego administrowania nim przez Menajtiosa? Po drugie, dlaczego nikt nie pomaga Styks?
Odpowiedzi na powyższe pytania w gotowej wersji raportu.